Obchody Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych w Miliczu. W imieniu Honorowego Komitetu Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości Władysław Biernat zadeklarował inicjatywę wybudowania pomnika w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Mogliśmy usłyszeć słowa:
Właśnie skończyła się wojna. Druga wojna światowa. Nie ma już w naszym kraju okupanta niemieckiego. Kominy obozów koncentracyjnych nie dymią, krematoria wygasły. Nie ma łapanek. Nazizm poległ. Jednak nie ma euforii zwycięstwa, gdyż jeden okupant zostaje zamieniony na drugiego. Triumfuje sowiecki komunizm. Polska roi się od funkcjonariuszy i agentów NKWD, zbrodniczej radzieckiej policji politycznej. Żołnierze Armii Krajowej – największej na świecie podziemnej armii – są zamykani w nazistowskich obozach. W kazamatach NKWD i nowo powołanych niby-polskich urzędach bezpieczeństwa publicznego rozpoczyna się krwawa jatka na polskich patriotach, którzy przez 6 długich lat walczyli z Niemcami, pomni przysiędze złożonej, że walczyć będą aż do zwycięstwa wolnej Polski, ale wolnej Polski nie ma i – jak wiemy – nie będzie przez następnych prawie 50 lat.
Co robią zdradzeni przez Zachód Polacy; zdradzeni w 1939 roku, ale i w Teheranie oraz Jałcie? Jedni układają się z nową władzą – tacy są zawsze i wszędzie; inni emigrują wewnętrznie; psiorzeczą; nie współpracują; wierzą, że żadna władza nie trwa wiecznie; chcą ułożyć sobie jakoś życie w nowej rzeczywistości i przeczekać.
Są jednak i tacy, dla których honor i złożona przysięga znaczą coś więcej, którzy nie potrafią pogodzić się z tym, co spotkało Polskę w końcówce wojny. Nie chcą, nie potrafią i nie mogą się z tym pogodzić. Sumienie im na to nie pozwala, ale nie pozwalają im na to także lata podziemnej walki z Niemcami. Czyżbyśmy poświęcili nasze lata młodości na marne? Czyżby nasz heroizm był niepotrzebny? Czy można wyrzec się wolnej Polski, którą odzyskaliśmy zaledwie 20 lat temu? – zapewne zadawali sobie takie pytania.
Kto?
Żołnierze niezłomni. Żołnierze wolnej Rzeczypospolitej. Żołnierze wyklęci. Wyklęci przez nowe komunistyczne władze, ale – co smutne – i przez część rodaków, którzy chcieli jak najszybciej zamknąć długi epizod wojny, rozpocząć nowe życie, zakładać rodziny, kochać, tańczyć, bawić się, zapomnieć.
Godność żołnierzy wyklętych im na to pozwalała. I za to im chwała. To pamięć o ich bohaterstwie powstrzymywała Związek Radziecki przed wojskową interwencją po zwycięstwie „Solidarności” w 1980 r. i latach następnych. Sowieci mieli świadomość, że są Polacy, którzy potrafią zgotować im piekło.
Ostatni z żołnierzy wyklętych walczył z komuną do 1963 r., czyli aż 22 lata.
Różna jest pamięć o nich. Drażnili sumienia tych, którzy się pogodzili z Pe-eR-elem, ale zapewne i ich drażniło, że są tak nieliczni; że to oni poświęcają swoje życie i swoją młodość, gdy inni próbują prowadzić normalne życie, zapominając o wolnej Polsce. Stąd brały się również akty przemocy wobec ludności cywilnej – tak mocno przypominane przez tych, dla których honor, godność, wolność i ojczyzna można zastąpić frazą „jakoś to będzie, poczekajmy”.